n00b
Dołączył: 24 Sty 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:34, 22 Mar 2017 Temat postu: 666 -444 0 jk |
|
|
|
Czterech starszych pomocnikow zbliza sie do kaplanki. Ktos delikatnie odchyla mu glowe do tylu, wlewa w usta slodki gesty plyn. To takze czesc ceremonii, wiec mezczyzna nie stawia [link widoczny dla zalogowanych]
oporu. Gdy cieplo rozplywa mu sie po ciele, podnosi rece, a jego dwaj towarzysze zakladaja mu na ramiona zlota oponcze. Choc odprawiaja ten rytual nie pierwszy raz, sa wyraznie zdenerwowani.
Nagle mezczyzna zaczyna sie dusic, jakby mu ktos zaciskal na szyi zelazna obrecz, miazdzaca tchawice. Chwyta sie za gardlo, walczy o oddech. Chce krzyczec, ale z jego ust nie wychodzi zaden dzwiek. Znow budzi sie przenikliwy dzwonek, bezlitosnie zalewa uszy wysokim, swidrujacym dzwiekiem. Pojawiaja sie nudnosci. Mezczyzna jest o krok od omdlenia, skupia sie na okraglym przedmiocie w dloni, sciska go z calej sily, az paznokcie kalecza dlon. Ostry bol pozwala mu zachowac przytomnosc. Teraz dopiero zaczyna pojmowac, ze dlonie kompanow spoczywaja na jego ramionach nie po to, by mu dodac otuchy. Nie maja przynosic mu ulgi, maja go przytrzymac. Zalewa go kolejna fala mdlosci, kamien przy grobowcu zdaje sie sliski jak zywy.
Maci mu sie wzrok, obraz sie rozmywa. Mimo to dostrzega w reku kaplanki blyszczacy noz, choc nie ma pojecia, skad sie tu wzielo owo srebrne ostrze. Probuje sie podniesc, ale narkotyk zrobil swoje, zawladnal nim calkowicie, odebral mu sily. Mezczyzna nie jest juz panem samego siebie, nie ma wladzy nad wlasnym cialem.
-Nie! - Krzyk wieznie mu w gardle.
Zreszta i tak jest juz za pozno.
W pierwszej chwili ma wrazenie, ze ktos go huknal piescia w plecy. Nic wiecej. Tepy bol rozchodzi sie miedzy lopatkami. Ciepla struzka gladko splywa po plecach.
Raptem puszczaja go obce dlonie. Sklada sie wpol, jak szmaciana lalka, podloga wychodzi mu na spotkanie. Uderza glowa w kamienna posadzke, ale nie czuje bolu, tylko przyjemny chlod. Milknie [link widoczny dla zalogowanych]
halas, znika strach. Mruga zamyka oczy. Juz nie dociera do niego nic poza glosem kaplanki, ktory zdaje sie dobiegac z bardzo daleka.
-Une lecon. Pour tous*. - Tak chyba mowi, choc nie ma to zadnego
sensu.
W ostatnim przeblysku swiadomosci czlowiek oskarzony o zdrade i skazany za to, ze mowil, gdy powinien byl milczec, sciska w dloni upragniony przedmiot. Dopiero smierc rozluznia mu palce. Wypada spomiedzy nich niepozorna kragla plytka, nie wieksza niz moneta. Toczy sie po podlodze.
Po jednej stronie ma litery NV. Po drugiej - labirynt.
* Nauczka. Dla wszystkich.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|